Bardzo często w dyskusjach na temat szkodliwości alkoholu pada argument, jakoby działał on ochronnie na serce. Szczególny efekt kardioprotekcyjny, a więc ograniczający uszkodzenia serca, miałoby wykazywać czerwone wino i zawarte w nim składniki. W poprzednim artykule omówiłem wpływ alkoholu na cały organizm. Zostawiam link poniżej, przeczytanie go pozwoli lepiej zrozumieć omawiany wpływ wina. Tutaj jednak skupimy się na układzie sercowo-naczyniowym. Czy faktycznie lampka wina do obiadu okaże się prozdrowotnym wyborem?
Czy istnieje bezpieczna ilość alkoholu?
Lampka czerwonego wina chroni serce
W krajach rozwiniętych nie umieramy już na choroby zakaźne, a coraz groźniejsze stają się choroby cywilizacyjne. Należą do nich głównie choroby serca czy nowotwory. Stąd też czerwone wino i jego ochronny wpływ na serce z każdym rokiem cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Chociaż naukowcy uznają spożywanie alkoholu za wiodący czynnik ryzyka przedwczesnej śmierci i niepełnosprawności, niektóre dowody sugerują, że jego niskie spożycie może mieć działanie ochronne. Szczególnie w takich stanach jak choroba niedokrwienna serca i cukrzyca. 150-300 ml czerwonego wina dziennie pomaga wręcz zapobiegać niektórym chorobom przewlekłym, takim jak depresja czy zespół metaboliczny [1]. Korzystną rolę akurat czerwonego wina przypisuje się jego związkom fitochemicznym, co potwierdzają badania kliniczne, w których działanie czerwonego wina porównywano z winem białym czy innymi napojami alkoholowymi.
Na przykład w pewnym włoskim badaniu wykazano, że picie <500 ml czerwonego wina dziennie (umówmy się, to już sporo) skutkowało niższym ryzykiem incydentów sercowo-naczyniowych podczas 3,5 roku obserwacji, w porównaniu do osób niepijących wcale. Co więcej, jeśli w obu grupach już wystąpił zawał mięśnia sercowego, to osoby pijące wino miały większa szansę na przeżycie [2].
Czerwone wino podnosi ciśnienie
Wiemy już, że wino może mieć zastosowanie przy chorobach serca, takich jak zawał, ale również miażdżyca i choroba wieńcowa. Co jednak z nadciśnieniem, na które choruje, uwaga, co trzecia dorosła osoba (1,4 mld osób) [3]. W tym przypadku wpływ alkoholu na ryzyko nadciśnienia również na wykresie przyjmuje kształt litery „J”. Osoby mieszczące się limicie spożycia, przypomnę 2 dawki dla kobiet i 4 dla mężczyzn, mają takie samo lub trochę niższe ryzyko nadciśnienia, w porównaniu do pełnych abstynentów. Jednak zwiększając dawki nasze „J” zaczyna się piąć w górę.
Alkohol jednak sam w sobie jest czynnikiem ryzyka, takim samym jak wysokie spożycie sodu. Osoby młode, zdrowe i uprawiające aktywność fizyczną nie powinny przejmować się kieliszkiem wina raz na jakiś czas. Jednak takie ograniczenie powinno być zalecane u osób już chorujących na serce i nadużywających alkoholu. Jest to niezbędny element profilaktyki i leczenia nadciśnienia [1,3].
Wpływ spożycia czerwonego wina na zespół metaboliczny
Zespół metaboliczny nie jest chorobą, to umowny zbiór schorzeń, które występują często jednocześnie i mają wspólną przyczynę. Należą do nich:
-
otyłość
-
wspomniane nadciśnienie
-
zaburzenia lipidogramu (cholesterolu, triglicerydów)
-
problemy z gospodarką cukrem, więc insulinooporność lub cukrzyca typu 2
Wino mogłoby mieć pozytywny (choć jeśli już, to mało znaczący) wpływ na nadciśnienie, są również dowody na korzystne działanie podczas cukrzycy. Jak wpływa więc na nasz cholesterol? Niewielkie ilości czerwonego wina znacząco podnoszą poziom cholesterolu HDL – nazywanego tym „dobrym”. U pacjentów pijących do 2 porcji wina dziennie poprawił się również stosunek cholesterolu HDL/LDL [1].
Jednak to miecz obosieczny (kto by się spodziewał). Nasz organizm nie potrafi trawić alkoholu. Po wypiciu jest rozkładany i przebudowywany w wątrobie na trójglicerydy i cholesterol. W małych dawkach organizm sobie z tym radzi, jednak intensywne picie alkoholu podnosi ich poziom we krwi [1]. Jeśli trójglicerydy staną się zbyt wysokie, mogą gromadzić się w wątrobie, powodując stłuszczenie wątroby. Wątroba nie działa tak dobrze, jak powinna, i nie może usuwać w pełni cholesterolu z krwi, więc jego poziom wzrasta. Nakładające się efekty mogą sprawić, że zmiana samego stylu życia już nie wystarczy do poprawy profilu lipidowego i niezbędne będą leki.
Ale resweratrol!
Uważam, że zasługuje on na osobny artykuł. Jest to bowiem występujący w roślinach polifenol, który ma udowodnione działanie prozdrowotne. Resweratrol został wyizolowany z kilku roślin i ich przetworów, takich jak winogrona, wina, jabłka, maliny, jagody, pistacje, śliwki czy orzeszki ziemne.
Badania eksperymentalne przypisują temu związkowi kilka efektów prozdrowotnych, w tym działanie ochronne przed chorobami serca czy nowotworami. Ponadto postulowano, że resweratrol ogranicza rozprzestrzenianie się komórek rakowych, chroni komórki nerwowe przed uszkodzeniem, pomaga zapobiegać cukrzycy i działa jako środek ograniczający starzenie, który łagodzi problemy związane z wiekiem [4]. To naprawdę świetna wiadomość dla… szczurów. Bowiem większość z tych wyników uzyskano na zwierzętach laboratoryjnych, nie wiemy nawet jak resweratrol się wchłania u ludzi.
Jeśli jednak założymy, że jesteśmy wystarczająco podobni do naszych ogoniastych przyjaciół, to problem jest inny. By dostarczyć odpowiednią ilość resweratrolu, musielibyśmy wypić, bagatela, 1000 l czerwonego wina. Dziennie. [4] To już chyba lepiej zjeść kiść winogron, wtedy wystarczy tylko 800 kg [4]. Na rynku są jednak suplementy oferujące duże, skoncentrowane dawki resweratrolu. Producenci obiecują gruszki na wierzbie, jednak nie informują, że nie ustalono bezpiecznej dawki ani skutków ubocznych dla tego typu substancji i jej stosowanie jest nieodpowiedzialne.
W przyszłości być może resweratrol będzie nieodłącznym elementem leczenia chorób serca, ale o jego źródle w postaci wina możemy zapomnieć. Z enigmatycznych składników wina są jeszcze katechiny i kwercetyna. Jak można się domyślić, też nie mają żadnego znaczenia dla zdrowia ludzi [5].
Niebieskie strefy i dieta śródziemnomorska
Na świecie wyróżniamy 5 niebieskich stref, z czego aż 2 są w Europie. Są to miejsca, gdzie ludzie żyją zadziwiająco długo i występuje tam proporcjonalnie duży odsetek stulatków. Oba europejskie regiony (włoska Sardynia i grecka Ikaria) leżą w basenie morza śródziemnego, stąd też szybko zaczęto szukać wspólnego mianownika. Jednym z nich okazała się dieta śródziemnomorska. No właśnie nie.
Dieta śródziemnomorska jest rokrocznie wybierana najlepszym stylem żywienia w kontekście zdrowia i długowieczności. Jest oparta na nieprzetworzonych warzywach i owocach, z dodatkiem olejów roślinnych i rybich oraz niewielkiej ilości nabiału, za to z minimalnym udziałem mięsa. No i oczywiście uwzględnia regularne spożywanie czerwonego wina. Choć warto podkreślić, że w zakładanych bezpiecznych ilościach 1-2 lampek wina.
Tylko że dieta śródziemnomorska to nie jest synonim diety mieszkańców byłego Imperium Rzymskiego. W północnych i środkowych Włoszech smalec i masło są powszechnie używane do gotowania, zarówno w Afryce Północnej, jak i na Bliskim Wschodzie, tłuszcz owczy i masło wytopione są tradycyjnymi podstawowymi tłuszczami. To zdecydowanie nie brzmi jak dieta śródziemnomorska.
Co do samych stref i diety ich mieszkańców, to nie dysponujemy rzetelnymi badaniami w tym kierunku. Niebieskie strefy łączy tyle samo, co dzieli. Od samej diety, przez używki, środowisko, ruch, rodzinę, religię i społeczności. Wszystko opiera się raczej na ostrożnych spekulacjach rozdmuchanych przez media [6]. Z resztą zobaczcie sami poniżej.
Mimo że umiarkowane picie wina jest cechą charakterystyczną zarówno diety śródziemnomorskiej, jak i diety mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, to zbyt mało by postawić tezę, że picie wina wydłuża nasze życie [7]. Włosi chętnie sięgają po szklankę wina do obiadu, ale na drugim końcu świata jest inna niebieska strefa. Na zachodnim wybrzeżu USA, dłużej o dekadę od przeciętnego Amerykanina, żyją Adwentyści Dnia Siódmego. Oni na przykład nie dopuszczają ani alkoholu, ani produktów zwierzęcych. Nie możemy więc oceniać sekretu długowieczności na podstawie jednego składnika diety – w tym przypadku wina.
Alkohol wciąż jest niebezpieczną używką
Wszystkie powyższe efekty zostały jednak zniwelowane, gdy wzięto pod uwagę ogólne zagrożenia dla zdrowia – szczególnie ze względu na silny związek między spożywaniem alkoholu a ryzykiem raka, urazów i chorób zakaźnych [8]. Tzn. osoba okazjonalnie racząc się lampką wina faktycznie może (nie musi) zmniejszyć ryzyko choroby serca, ale jednocześnie naraża się na masę innych niekorzystnych efektów. Finalnie skraca to czas życia w zdrowiu i pełnej sprawności.
Dodatkowo jeśli dzielnie trzymasz się wyznaczonych dawek, ale raz na miesiąc pozwalasz sobie zaszaleć, to nie mam dobrych wieści. Wystarczy jednorazowa konsumpcja 60 gramów czystego alkoholu, przynajmniej raz w miesiącu, by wyeliminować jakikolwiek ochronny wpływ spożycia alkoholu. Kardioprotekcyjne działanie umiarkowanego spożycia alkoholu znika, gdy picie od lekkiego do umiarkowanego miesza się z nieregularnym piciem dużej ilości alkoholu [9]. A problem upijania się przynajmniej raz w miesiącu dotyczy co dziesiątej kobiety i co trzeciego mężczyzny w Polsce. Dla porównania w krajach śródziemnomorskich, gdzie panuje nieco inna kultura picia, obie płcie nie przekraczają 10% [10].
Zwraca się też uwagę na to, że badania, w których wino wywołuje pozytywny efekt, nie wykazują związku przyczyna-skutek, na przykład podając komuś wino i obserwując efekty. One po prostu analizują daną populację i szukają wspólnych mianowników z innymi regionami. Wysokie spożycie wina i zdrowe serce może występować w miejscach, gdzie jest jeszcze jakiś czynnik C, na przykład klimat lub inne rośliny mające podobne wymagania co winogrona.
Co więcej, badania mogą być źle zaprojektowane. Przede wszystkim alkohol ograniczają ludzie starsi i chorzy, również tacy, którzy zaczynają brać leki, co wymusza na nich abstynencję. Być może to nie alkohol zmniejsza ryzyko chorób serca, a zły stan zdrowia skutkuje abstynencją. Dlatego też tego typu wyniki powinny być oczywiście brane pod uwagę, ale interpretowane ostrożnie [11,12].
Podsumowanie
Bardzo chciałbym jednoznacznie napisać, czy alkohol wzmocni nasze serce. Jednak ciało i układ krążenia są szalenie skomplikowane, a wpływ alkoholu różni się w zależności od choroby czy schorzenia. Faktycznie <2 szklanek dziennie w jakimś stopniu może zmniejszyć ryzyko zawału i niewydolności serca, jednak z drugiej strony już jedno piwo dziennie zauważalnie większa prawdopodobieństwo migotania przedsionków [13], a wpływ większej ilości alkoholu na nadciśnienie jest jednoznacznie negatywny [14]. Wino i alkohol z całą pewnością nie powinny być zalecane jako forma leczenia. Jednak nie widzę powodu, żeby odmawiać sobie 1-2 lampki wina od czasu do czasu. W tym braku wniosków nasuwa się jeden wniosek – wszystkie artykuły zachwalające alkohol w kontekście zdrowia serca zwyczajnie wprowadzają w błąd.
Bibliografia
[1] Pavlidou, E. et al. Wine: An Aspiring Agent in Promoting Longevity and Preventing Chronic Diseases. Diseases 6, 73 (2018).
[2] Levantesi, G. et al. Wine consumption and risk of cardiovascular events after myocardial infarction: Results from the GISSI-Prevenzione trial. International Journal of Cardiology 163, 282–287 (2013).
[3] Mills, K. T., Stefanescu, A. & He, J. The global epidemiology of hypertension. Nat Rev Nephrol 16, 223–237 (2020).
[4] Weiskirchen, S. & Weiskirchen, R. Resveratrol: How Much Wine Do You Have to Drink to Stay Healthy? Adv Nutr 7, 706–718 (2016).
[5] Gross P (March 1, 2009), New Roles for Polyphenols. A 3-Part report on Current Regulations & the State of Science, Nutraceuticals World
[6] https://sciencebasedmedicine.org/blue-zones-diet-speculation-based-on-misinformation
[7] Buettner, D. & Skemp, S. Blue Zones: Lessons From the World’s Longest Lived. American Journal of Lifestyle Medicine 10, 318–321 (2016).
[8] GBD 2016 Alcohol Collaborators. Alcohol use and burden for 195 countries and territories, 1990-2016: a systematic analysis for the Global Burden of Disease Study 2016. Lancet 392, 1015–1035 (2018).
[9] Roerecke, M. & Rehm, J. Irregular Heavy Drinking Occasions and Risk of Ischemic Heart Disease: A Systematic Review and Meta-Analysis. American Journal of Epidemiology 171, 633–644 (2010).
[10] https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Alcohol_consumption_statistics
[11] Fillmore, K. M., Stockwell, T., Chikritzhs, T., Bostrom, A. & Kerr, W. Moderate alcohol use and reduced mortality risk: systematic error in prospective studies and new hypotheses. Ann Epidemiol 17, S16-23 (2007).
[12] Naimi, T. S. et al. Cardiovascular risk factors and confounders among nondrinking and moderate-drinking U.S. adults. American Journal of Preventive Medicine 28, 369–373 (2005).
[13] Toma, A., Paré, G. & Leong, D. P. Alcohol and Cardiovascular Disease: How Much is Too Much? Curr Atheroscler Rep 19, 13 (2017).
[14] Rehm, J. The risks associated with alcohol use and alcoholism. Alcohol Res Health 34, 135–143 (2011).