Stoimy w przededniu katastrofy klimatycznej. Kolejne anomalie temperatur, kataklizmy pogodowe czy wymieranie gatunków zwierząt i roślin dzieją się na naszych oczach. I w gruncie rzeczy przeciętny obywatel nie ma nic do powiedzenia. Nie ma? Wręcz przeciwnie, jako jednostka można zrobić wiele, ale ja tutaj skupię się na naszej diecie. Bowiem zawartość talerza ma gigantyczny wpływ na naszą planetę.
Czy globalne ocieplenie istnieje
Zanim przejdziemy do sedna problemu, warto byłoby odpowiedzieć na to pytanie. Skąd mamy pewność, że ocieplenie w ogóle postępuje? Wystarczy spojrzeć na wizualizację stworzoną przez prof. Eda Hawkinsa. Każdy pasek to kolejny rok, poczynając od 1850. Niebieskie paski oznaczają lata ze średnią temperaturą poniżej, a czerwone – powyżej średniej z lat 1971-2000. Paski białe oznaczają temperaturę w pobliżu średniej z tego okresu. Wykres można zmieniać dla różnych krajów i regionów, kliknięcie w obrazek przekieruje was do strony autora.
Ale skąd pewność, że to akurat ludzie na to wpływają? Obecnie wszystkie duże organizacje naukowe zgadzają się co do tego, że zmiany klimatu mają przyczynę antropogeniczną (wywołaną przez ludzi). Pomiary wykonujemy już nie tylko na lądzie czy w morzach, ale również satelitarnie. Mając do dyspozycji obecną technologię udało się nam (ludzkości) ustalić, że od drugiej połowy XIX wieku średnia temperatura powierzchni Ziemi wzrosła już o ponad 1 stopień Celsjusza. Podnosi się również argumenty, że wynika to z aktywności słońca, wulkanów czy po prostu naturalnych procesów. Nie jest to prawdą, po szczegóły odsyłam do raportu IPCC lub strony Nauka o klimacie, szczególnie tego artykułu. Wróćmy do diety

Wpływ diety na klimat
Ok. 21-42% emisji gazów cieplarnianych jest powiązanych z produkcją żywności [1, 2]. Są to rozbieżne dane ze względu na różne założenia i metody pomiaru, ale można spokojnie przyjąć, że ok. 1/4 emisji pochodzi z naszego talerza. Ponad połowa, bo 57%, to produkcja zwierzęca wraz z paszą. 29% to rośliny przeznaczone bezpośrednio dla ludzi. 14% to inne zastosowania [3]. Widzimy więc, że globalnie produkcja zwierzęca przyczynia się do około 14-18% rocznych emisji gazów cieplarnianych [8,9].
Można też podzielić to w inny sposób, jak to zaprezentowano na wykresie poniżej:
Widzimy więc, że wpływ diety jest i to niebagatelny. Powinny nam się nasuwać już pewnie wnioski, jakie produkty lepiej wybierać.
Rośliny czy mięso
Poza dwutlenkiem węgla mamy również inne gazy cieplarniane, takie jak metan czy podtlenek azotu. Dlatego emisje podaje się w równoważniku (ekwiwalencie) CO2 zapisywanym jako CO2e (lub CO2eq). Pozostałe gazy przelicza się na CO2 wykorzystując do tego tzw. „potencjał ocieplający” – czyli w jakim stopniu dany gaz przyczynia się do podnoszenia temperatury Ziemi w perspektywie 100 lat. Na przykład potencjał tworzenia efektu cieplarnianego dla metanu oblicza się na 28 krotnie większy od CO2. I tak też obliczono emisję w poniższych wykresach. Ten wskaźnik rozwinę w kolejnymi artykule, który skupi się na metanie.
Zasada jest prosta, im wyżej coś stoi w łańcuchu pokarmowym, tym gorzej dla klimatu. Najprościej pokazać to na przykładzie w ekosystemie morskim. Najbardziej przyjazne dla środowiska będą glony (czy też plankton), dalej krewetki, a na końcu ryby mięsożerne. Wynika to z efektywności białkowej i kalorycznej. Dla wołowiny wynosi ona odpowiednio 3,8% i 2%. To znaczy, że krowa po zjedzeniu 100 gramów białka z paszy da nam niecałe 4 gramy białka wołowego. Zjadając 100 kcal roślin odda nam już tylko 2 kilokalorie na talerzu. Jednak jest pewien problem z tym jak mierzyć emisję. Możemy to zrobić w przeliczeniu na kilogram, na 1000 kcal czy na 100 gramów białka. Zobaczcie zresztą:



Zależnie od metody, możemy uzyskać różne wyniki. Prostym przykładem jest mleko. Ma niewielkie emisje na kilogram, bo zawiera dużo wody. Jednak w przeliczeniu na kalorie staje się to wadą. Dlatego porównywanie skrajnie różnych produktów nie ma sensu. Możemy porównać mleko z napojami roślinnymi czy też rodzaje mięs między sobą. Natomiast wniosek jest dosyć jasny, rośliny są o wiele, wiele lepszym wyborem od produktów odzwierzęcych. Tofu na przykład emituje średnio 25-30 razy mniej CO2 niż wołowina, zarówno jeśli chodzi o kalorie, jak i o białko. Po kliknięciu w powyższe wykresy zostaniecie przekierowani do interaktywnych wersji, gdzie można porównać więcej produktów.
Nie pozostawia wątpliwości, że wołowina będzie najgorszym wyborem. Trzeba jednak pamietać, że podane wyżej wartości są jednak uśrednione. Emisja na 100 gramów białka waha się od 17 do 94 kg CO2e, wystarczy zmienić choćby kraj i metodę chowu [2]. W zależności od tego, czy chcemy bronić czy obwiniać mięso, można podać skrajne, choć wciąż prawidłowe dane.
Emisje CO2e roślin
Zastanawiałem się, który wykres wybrać do porównania i doszedłem do wniosku, że najrzetelniejsze, choć nie bez wad, będzie pokazanie na 1000 kcal. Łatwiej w ten sposób obliczyć emisje na jedną osobę, a w obliczu rosnącej populacji to głód wywołany brakiem kalorii jest światowym problemem. Jednocześnie spełniając zapotrzebowanie kaloryczne z różnorodnych produktów jest niewielkie ryzyko niedoboru białka. Wnioski jednak przedstawię na podstawie wszystkich 3 metod. Na pierwszy ogień wybrane rośliny.
Wnioski:
-
Produkcja kawy (również czekolady) istotnie przyczynia się do emisji Co2e, ale nie spożywamy kawy dla kalorii, jak również nie są to produkty, które jemy w kilogramach, dlatego traktowałbym to jako ciekawostkę
-
Zboża, orzechy i ziemniaki to najwydajniejsze źródło kalorii
-
Soczyste warzywa, jak pomidory, na 1000 kcal emitują zdecydowanie więcej, jednak na kilogram efekt ten nie jest tak widoczny. Dodatkowo czasem emisja pomidorów jest podwyższona poprzez szklarnie, które wymagają dodatkowej energii.
-
Jednocześnie ryż emituje najwięcej Co2e z roślin spożywczych, głównie za sprawą metanu. O metanie więcej pojawi się w kolejnym artykule.
-
Orzechy są najbardziej ekologicznym źródłem białka i kalorii
Odnośnie orzechów, to mają one czasem nawet ujemne emisje gazów cieplarnianych. Tzn. sadzi się je w miejscu nieużytków i w procesie wzrostu pochłaniają dwutlenek węgla.
Emisje CO2e mięsa i nabiału
Jeśli spojrzymy na produkty odzwierzęce, to zobaczymy tutaj również bardzo duży kontrast.
Wnioski:
-
Wołowina i ogólnie mięso przeżuwaczy zawsze wypada najgorzej (jak w przypadku ryżu, częściowo przez emisję metanu)
-
Mleko wypada dobrze w przeliczeniu na kilogram, bo zawiera dużo wody, natomiast wypada przeciętnie, jeśli chodzi o dostarczenie kalorii
-
Ograniczenie spożycia wołowiny i sera to już ogromna zmiana, nie trzeba przechodzić na dietę roślinną
-
Jaja są najmniej emisyjnym źródłem zwierzęcego białka i kalorii
-
Jednak w porównaniu z roślinami jaja wciąż wypadają kiepsko
Mleko vs „mleko” a nasz klimat
Zatrzymamy się chwile również przy alternatywach mleka. Obecnie mamy szeroki asortyment napojów roślinnych (bo tak wg prawa powinniśmy je nazywać): sojowe, kokosowe, owsiane, migdałowe, ryżowe, konopne, a nawet z… ziemniaka. O mleku z ziemniaka pisałem w poniższym artykule.
7 dowodów na to, że ziemniak jest królem warzyw [felieton]
Niezależnie od tego czy skupimy się tylko na emisji gazów cieplarnianych, czy weźmiemy też pod uwagę choćby potrzebną wodę czy zanieczyszczenia, napój roślinny jest lepszym wyborem od mleka krowiego. I nieważne z czego jest akurat wykonany. Mleko migdałowe ma niższą emisję gazów cieplarnianych i wymaga mniej ziemi niż na przykład soja, ale konsumuje więcej wody i powoduje wyższą eutrofizację. Dlatego nie ma jednoznacznego zwycięzcy w kategorii mlek roślinnych. Chyba że ktoś przeczytał artykuł o ziemniaku.
Przyszłość jest roślinna
Nie jest to możliwe, by jednocześnie rosła nasza populacja i ludzie jedli dużą ilość mięsa, tak jak w naszym regionie. Dlatego istnieje kilka scenariuszy na przyszłość. Mamy do wyboru mięso z probówki, które po raz pierwszy zaprezentowali Holendrzy w 2013 roku, wegańskie zamienniki lub owady. Ewentualnie horrendalnie wysokie ceny na mięso, na które będzie stać tylko garstkę najbogatszych, co już widzimy. Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej ceny wieprzowiny mogą urosnąć w 2022 roku o 40%, wołowiny zaś o połowę. I wszystkie te scenariusze są prawdopodobne i będą występować obok siebie.
Poza tym w krajach wysoko rozwiniętych obserwujemy rosnącą popularność na roślinne zamienniki, również w Polsce. Analitycy wspomnianego instututu oceniają, że w 2022 r. ogólne spożycie mięsa (wraz z podrobami) prawdopodobnie zmaleje o ok. 3 kg do 73,5 kg/mieszkańca.

Jeśli chodzi o „sztuczne” mięso, to już w kilku krajach jest ono dostępne, m.in. w Singapurze, Korei czy Izraelu. W tym ostatnim otworzono ostatnio nawet zakład masowej produkcji. Nawet jeśli jeszcze teraz drogie i mało ekologiczne, to jego rozwój postępuje bardzo intensywnie. Ostatnio zaczęto nawet drukować hybrydowe mięso. Ewentualnym problemem może być fakt, że produkcję kontrolują prywatne firmy nastawione na zysk, niekoniecznie równe dystrybuowanie żywności.

Z kolei rynek roślinnych alternatyw wcale nie radzi sobie gorzej. Raport Boston Consulting Group wykazał, że za każdy zainwestowany dolar w poprawę i zwiększenie produkcji alternatywnych produktów mięsnych i mlecznych powoduje większy spadek emisji gazów cieplarnianych, niż zainwestowanie go w ekologiczny transport czy budownictwo. Wyczytamy również, że inwestycje w alternatywne źródła białka wzrosły z 1 miliarda dolarów w 2019 roku do 5 miliardów dolarów w 2021 roku. W raporcie stwierdzono, że produkty alternatywne stanowią 2% sprzedawanych produktów odzwierzęcych, ale w 2035 r. wzrosną do 11% w związku z obecnymi trendami.
Marnowanie żywności
Jednym z najlepszych sposobów na zmniejszenie emisji jest ograniczenie marnowania żywności. A jest co robić, bo marnujemy ok. ⅓ naszego jedzenia (1,3 mld ton żywności). Wydaje się to trochę abstrakcyjne, że produkujemy żywność dla 12 mld ludzi, a 10% ludzkości wciąż nie ma co jeść (FAO 2016). W przypadku krajów rozwijających się, straty występują głównie podczas produkcji i przechowywania, jeśli chodzi o kraje rozwinięte (do których należy Polska), to około połowa strat wynika z zachowania konsumentów [4]. Odpowiada to za 6% światowych emisji gazów cieplarnianych [5]. Dla porównania lotnictwo generuje 2% emisji.
Zachęcam do przeczytania artykułu o tym, jak ograniczyć wyrzucanie jedzenia.
6 wskazówek, jak nie marnować żywności w święta
Skup się na tym co jesz, a nie skąd jest
Toforównik to wymyślona przeze mnie jednostka, oznaczająca ilość CO2 potrzebną, żeby przetransportować statkiem kostkę tofu dookoła Ziemi (ok. 200g CO2). Oczywiście może to być dowolny przedmiot, ale chcę pokazać, że lokalna wołowina jest gorszym wyborem, od niskoemisyjnej soi, nieważne skąd pochodzi.
Wiele organizacji zachęca do kupowania lokalnych upraw, jednak czasem daje to efekt odwrotny od zamierzonego. Konsument ma poczucie, że robi coś dobrego i to wystarczy. „No dobra, może i jem tę wołowinę, ale wszystkie warzywa kupuję na ryneczkach, to się chyba zeruje?”. Niestety.
Uśrednijmy emisję wołowiny na 60 kg CO2e na kilogram. Dla porównania, statki emitują od 11 do 42 gramów CO2 na tonokilometr (czyli przetransportowanie 1 tony na dystansie kilometra) [ECSA]. 200 gramowy kotlet wołowy wyemituje 12 kg CO2e, czyli tyle, co kostka tofu okrążając glob 60 razy (2,4 mln kilometrów). Dzieje się tak dlatego, że większość transportu odbywa się drogą morską [5], który jest niskoemisyjny. Z kolei najbardziej emisyjny transport lotniczy odpowiada za… 0,16% transportu [5].
Kupowanie produktów z odległych zakątków Ziemi może być paradoksalnie bardziej sensowne. Sprowadzenie kilograma wołowiny z Ameryki wyemituje w przybliżeniu 0,2 kg CO2e. Krótkie obliczenia, podzielmy emisję z transportu przez całkowite emisje wołowiny. 0,2/60 x 100% = 0,33% emisji wołowiny (w tym przypadku) pochodzi z transportu. Holendrom bardziej się opłaca sprowadzić niektóre owoce statkiem z Ameryki, niż ciężarówką z Włoch. Za to Szwedzi powinni wybierać egzotyczne pomidory. Energia potrzebna do wyhodowania ich w lokalnej szklarni (często przy użyciu gazu ziemnego) jest bardziej emisyjna, niż sprowadzenie ich z Hiszpanii, gdzie jest sezon [6]. Stąd też czasem wysokie emisje przy produkcji pomidorów.
Tak więc nie wszystko jest takie oczywiste, jak się początkowo wydaje. W krajach UE transport odpowiada za zaledwie 6% emisji z całej produkcji żywności, z czego w Polsce ten udział jest najmniejszy [7]. Poświęcanie tyle uwagi kupowaniu lokalnych produktów to trochę przerost formy nad treścią.
Podsumowanie
Właściwie nie jest możliwe zahamowanie globalnego ocieplenia nie zmieniając zawartości naszego talerza. Zmiany w praktykach produkcji żywności mogą zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych w rolnictwie o około 10%, podczas gdy zwiększona popularność diet roślinnych może zmniejszyć emisje nawet o 80% [10]. Dalszą redukcję o 5% można by osiągnąć poprzez zmniejszenie o połowę strat i marnotrawstwa żywności. Mamy więc możliwość zminimalizować wpływ rolnictwa właściwie od zaraz. Wystarczy zrezygnować z wołowiny i ograniczyć spożywanie pozostałych produktów odzwierzęcych na rzecz ich roślinnych alternatyw.
Można też obliczyć swój ślad węglowy i sprawdzać jak zmiana diety wpłynie na ten wskaźnik. W internecie dostępne są kalkulatory, choćby footprint network
Za ocenę merytoryczną artykułu dziękuję Arkowi z Dietetyki #NieNaŻarty oraz zespołowi Nauka o klimacie
Bibliografia
Ogólne informacje na temat globalnego ocieplenia czerpałem z książki Popkiewicz M., Kardaś A., Malinowski S. Nauka o Klimacie (2019), do której kupna zachęcam.
[1] Rosenzweig, C. et al. Climate change responses benefit from a global food system approach. Nat Food 1, 94–97 (2020).
[2] IPCC: Climate Change 2022: Mitigation of Climate Change
[3] Xu, X. et al. Global greenhouse gas emissions from animal-based foods are twice those of
plant-based foods. Nat Food 2, 724–732 (2021).
[4] Searchinger, T. et al. (2018). Creating a Sustainable Food Future—A Menu of Solutions to Feed Nearly 10 Billion People by 2050. World Resources Institute.
[5] Poore, J., & Nemecek, T. (2018). Reducing food’s environmental impacts through producers and consumers. Science
[6] Carlsson-Kanyama, A., Ekström, M. P. & Shanahan, H. Food and life cycle energy inputs: consequences of diet and ways to increase efficiency. Ecological Economics 44, 293–307 (2003).
[7] Sandström, V. et al. The role of trade in the greenhouse gas
footprints of EU diets. Global Food Security 19, 48–55 (2018).
[8] Lynch, J., Garnett, T., Persson, M., Röös, E. & Reisinger, A. (2020). Methane and the sustainability of ruminant livestock (Foodsource: building blocks). Food Climate Research Network, University of Oxford.
[9] Steinfeld, H. et al. Livestock's Long Shadow, Environmental Issues And Options, FAO, 2006
[10] Willett W, Rockström J, Loken B, i in. (2019) Food in the Anthropocene: the EAT–Lancet
Commission on healthy diets from sustainable food systems. Lancet 393:447–492